"Karuzela marzeń, karuzela zdarzeń" - kręci się jak w piosence. Podobnie jest w "firmie" UFC. Jedni zmieniają drugich, drudzy odchodzą, inni wracają. Proza życia. Taki "life" by użyć modnego powiedzenia. Poważnie zaś mówiąc: trwa wymiana weteranów, nadchodzą nowe twarze. Potrzebna jest świeża krew, by za jakiś czas wypromować zawodników i uniknąć tego co było dramatem końca roku i stało się udziałem gali UFC 108. Zatem najważniejsza jest bieżąca sytuacja i o takiej piszemy w telegraficznym skrócie:Rick Storey (9-3 MMA, 2-1 UFC) podpisał nowy kontrakt z UFC na 4 walki.
Co więcej krążą nieoficjalne wieści, iż nie jest to jedyny sukces, bowiem kolejnym jest kontrakt z firmą odzieżową
Hitman Fight Gear.
Paul Daley (23-8-2, 2-0 in the UFC) poszedł jeszcze dalej i podpisał umowę na 6 pojedynków, o kontrakcie odzieżowym nic nie wiadomo, ale pewna czeska firma produkująca materiały wybuchowe jest zadowolona z darmowej reklamy jaką przynosi jej angielski zawodnik o przydomku "Semtex". Jak powszechnie wiadomo to nazwa czeskiego materiału wybuchowego.
23 latek
Chad Corvin (6-0) też podpisał kontrakt z UFC. Mierzący ponad 190 cm i ważący ok. 108 kg zawodnik nie walczył dłużej niż 2 minuty w żadnej walce. Porównuje się go do
Shane Carwina z powodu nazwiska a on sam bardziej przypomina Brocka Lesnara. Problem w tym, że nie wiadomo ilu "drugich Carwinów" jest w MMA, ale "drugich Brocków" z pewnością co najmniej kilkudziesięciu - w tym kilku już w samym UFC. Lepiej jednak chyba być drugim Carwinem niż np. siódmym Brockiem. Sympatycznemu "Carwinowi" przez o i v życzymy sukcesów na miarę obu pierwowzorów.
Kyle Bradley (14-7 MMA, 1-3 UFC) niestety nie podpisał nowego kontraktu a jedyny jaki miał został rozwiązany. Przyczyną była porażka z Rafaelem Dos Anjosem.
O ile kontraktowa karuzela dopiero rozpoczyna swoje wirowanie o tyle parowanie zawodników jest nie tylko prostą czynnością podpisania umowy. Trzeba ich umiejętnie zestawić, by dali dobre show. O to próbki takich zestawień przyporządkowanych do poszczególnych gal:
Nadal rozżalony
Nate Diaz (11-5 MMA, 6-3 UFC) walczyć będzie z
Rorym Markhamem (16-5 MMA, 1-1 UFC) na UFC 111, w hali Prudetial Center w Newark (stan New Jersey). Ma szansę przez wygraną rozładować smutki po werdykcie z Grayem Maynardem.
Mike Pierce (10-3 MMA, 1-1 UFC) spotka się z
Robem Kimmonsem (22-5 MMA, 2-2 UFC) na UFC on Versus 1 w Broomfield w stanie Kolorado. Po tej walce nie należy oczekiwać cudów a raczej szybkiego rozstania z przegranym przez UFC.
Na tej samej gali francuski weteran kickboxingu
Cheick Kongo (14-6-1) stanie naprzeciw
Paula Buentello (27-11). W hali Odeum Colorado w Broomfield, 21 marca może zdecydować się los jednego z nich w UFC, obaj bowiem "splamili" się przegranymi w ostatnich walkach.
Jeden z niewielu Japończyków, któremu dobrze szło (do czasu) w UFC
Yushin Okami (23-5 MMA, 7-2 UFC) sprawdzi się ze świetnym grapplerem
Lucio Linharesem (13-5 MMA, 0-1 UFC) z Brazylii na UFN 21. Obaj zaliczyli przegrane w ostatnich pojedynkach więc będzie to walka o wszystko. Coś na kształt "walki o ogień" w wersji MMA. Przegrany może drżeć o kontrakt.
Cole Miller (16-4 MMA, 5-2 UFC) walczył będzie z
Andre Winnerem (10-3-1 MMA, 1-1 UFC) również podczas gali UFN 21. Trudno powiedzieć coś o szansach Amerykanina Millera, ale nawet jeśli wygra to Anglik Winner (w tłumaczeniu zwycięzca) i tak pozostanie wygranym. Przynajmniej z nazwiska.